Zacznę od najważniejszego – uwielbiam Podlasie! Bywamy w krainie jezior i dzikiej przyrody dość często, jednak nie zawsze mamy możliwość skorzystania z okolicznych atrakcji. Tym razem się udało – pogoda z nami cudownie współpracowała, słoneczko świeciło a bezchmurne niebo zachęcało do spędzenia dnia aktywnie. Spływ za mną chodzi już od dawna, taki uczciwy znaczy co najmniej 2-3 dni. Co prawda aż tyle czasu nie mamy, więc musi mi wystarczyć jeden :) Spływ to spływ! Rospuda, Czarna Hańcza? W pierwszej chwili ciężko się zdecydować…
Po Rospudzie kiedyś spływałam przez trzy albo cztery dni, a nad Hańczą lata temu byłam na obozie i z tego drugiego nie specjalnie coś pamiętam… Wg zasłyszanych opinii najciekawszy szlak po Czarnej Hańczy prowadzi od Maćkowej Rudy do Frącek – jednak bez żartów, ten odcinek ma ponad 20km i zajmuje jakieś 5-6 godzin. Kondycji brak albo jest na niezadowalającym poziomie, więc to czyste szaleństwo, chyba że ktoś ma ochotę na co najmniej dwudniowe zakwasy ;) Krótsza wersja powyższego spływu prowadzi od Wysokiego Mostu do Frącek – około 12km czyli wiosłowania na 3-4 godziny – idealnie dla nas!
Szlak nie jest wymagający, w większości nurt jest wartki ale bez jakiegoś specjalnego szaleństwa – osoba bez wprawy spokojnie powinna sobie poradzić. A wokół nas rozciągają się wysokie trawy, pola, łąki i lasy. A do tego urocze rozwidlenia, zatoczki i pomosty na których można zrobić przerwę na grilla, ognisko czy orzeźwiającą kąpiel. Pamiętam, że po trasie powinny stać miejscowe panie z jagodziankami czy kartaczami (duża pyza z mięsem) – my po trasie nie spotkaliśmy żadnej gospodyni… to znaczy, że już nie można z pomostu kupić świeżutkich i pachnących smakołyków? Podobno można, więc chyba tylko szczęścia zabrakło ;)
Żadnych przenosek nie ma, powalonych drzew też nie widać… a przepraszam, jest jedno, ale z idealnym przejściem pod, więc się nie liczy ;) Przyjemny to odcinek, choć w większości miejsc do wody bym absolutnie wpaść nie chciała… zielsko, trawy i różne wodne rośliny płaszczą się tuż pod taflą lub wystają nad lustro wody – obawiam się, że wywrotki w tym miejscu mogłabym godnie nie przeżyć ;)
W wolnym czasie uwielbiam uczciwie zmęczyć się fizycznie – głowa odpoczywa, a jak głowa odpoczywa i mięśnie się męczą, to człowiek się wyśmienicie relaksuje… nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie działa i się super sprawdza – bez wahania polecam! :)
4 Comments
Śliczne zdjęcia, aż by się chciało popływać …
Najbliższa okazja w nadchodzący weekend! Dziękuję :)
Uwielbiam spływy kajakowe – wspaniała przygoda.
Fajna i swojska fotorelacja :)
Dziękuję! Już mnie kusi, żeby się ponownie wybrać :)